Oto trzy myśli, dzięki którym będziesz inaczej patrzeć na temat zaufania.

 Jeśli nas już znacie, to wiecie, że lubimy w takich wypowiedziach zaczynać od  definicji słowa, o którym mówimy. Dzisiaj słownik języka polskiego nie przydaje się za bardzo, bo wg niego  zaufanie to przekonanie, że komuś lub czemuś można ufać .

 A co powiecie na taką definicję?  Zaufanie to przekonanie, że mogę na kimś lub na czymś polegać .

 A więc mam zaufanie do kogoś = myślę, że ten ktoś on  nie zawiedzie, zrobi co obiecał, nie muszę stać cały czas nad nim i pilnować.

 Lub nie mam zaufania do czegoś = myślę, że  nie mogę polegać na moim  samochodzie w tak dalekiej podróży, dlatego wykupiłem dodatkowe ubezpieczenie.

 Przenieśmy to na sprawy rodzinne:

 Zacznijmy od zaufania, którym  rodzic obdarza dziecko.

W procesie wychowywania dzieci, to właśnie  rodzice uczą je odpowiedzialności. Dzieci potrzebują tutaj pomocy. Mądrzy i kochający rodzice wykorzystują w tym procesie zaufanie. Kiedy dziecko jest  malutkie, a już się porusza po mieszkaniu, nie można mu zaufać, trzeba cały czas mieć je na  oku, bo mogą się wydarzyć rożne rzeczy. Na przykład, nasze dzieci nauczyły się wchodzić na coś, na ️ kanapę, na schody czy na  krzesło. Umiały wejść, ale nie umiały zejść. Trzeba było cały czas patrzeć, bo jak weszły na kanapę, to zaraz chciały zejść i spadały  twarzą na podłogę (spadłyby gdybyśmy nie patrzyli). Nie można było im zaufać, że sobie poradzą.  Nauczyliśmy je więc, że bezpiecznie można zejść z kanapy, czy ze schodów tyłem. Mogliśmy potem im zaufać, że jak wejdą na kanapę, to same bezpiecznie zejdą. Nie musieliśmy  stać nad nimi cały czas.

➡️ Mogliśmy zaufać. To zaufanie poprzedzał proces:1️⃣ zdefiniowania problemu (jak będzie schodzić tak jak wchodzi to rozbije sobie twarz), 2️⃣ znalezienia rozwiązania (schodzić tyłem) i 3️⃣ nauczenia (jak schodzić tyłem i żeby schodzić tyłem).

 Teraz zaufanie, którym dziecko obdarza rodzica.

Z perspektywy  dziecka zaufanie to jest to, czy na rodzicu można polegać, czy zrobi co obiecał, czy nie zawiedzie.  Kiedy dziecko obdarza rodzica zaufaniem jest nam dużo łatwiej. Łatwiej poprosić dziecko o coś i łatwiej budować z nim trwałą więź. Jednak zdarza nam się, że tracimy zaufanie dziecka. Kiedy chce się bawić, mówimy “dobrze, ale ⏱️ później” i nigdy do tego nie dochodzi. W pewnym momencie dziecko przestaje przychodzić do nas z tą prośbą. To bardzo wyraźnie widzą ci rodzice, którzy mają w domu nastolatki!

Ufne dziecko ️ myśli, “ufam moim rodzicom, oni dotrzymują słowa, kochają mnie i kiedy mnie o coś proszą, nie muszę tego rozumieć, ale robię to bo wiem, że jest dla  mojego dobra”. Kiedy zaufanie zostało ️ nadszarpnięte, wtedy dziecko myśli “im wcale na mnie nie zależy, co chwilę to udowadniają,  nie mam zamiaru przejmować się tym, co do mnie mówią”.

➡️ Możemy spowodować, że nasze dziecko będzie dzieckiem  ufającym nam lub  nie ufającym. To zależy od nas. Nie bójmy się jak coś nie zadziała. Dostaniemy sygnał. Ten sygnał, np.:”Tobie nie można zaufać!” nie jest określeniem stanu ostatecznego.  Jest prośbą o zrozumienie i zmianę postępowania jaką dziecko kieruje w naszą stronę. Nie zniechęcajmy się i nie obrażajmy, podejdźmy z szacunkiem do dziecka i pomóżmy mu określić problem i rozwiązanie. Następnie  ochoczo realizujmy to rozwiązanie. Wracając do powyższej ilustracji, rozwiązaniem niech będzie to, że jeśli dziecko o coś prosi, kiedy jestem zajęty. Odkładam na ⏱️ chwilę to, co robię i poświęcam uwagę dziecku.

 A teraz zaufanie, którym  człowiek obdarza Boga.

Być może słyszeliście o stwierdzeniach, które mówią, że dzieci przenoszą swoje wyobrażenia o Bogu z obrazu swojego taty. Jeśli był nieobecny i niezainteresowany, podobnie będą myśleć o Bogu. Ja myślę, że  jest tutaj jeszcze coś więcej. ➡️ Kiedy w dzieciństwie nie mieliśmy zaufania do rodziców, będzie nam trudno ufać Bogu. ➡️ Jeśli budujemy zaufanie do nas w naszych dzieciach im będzie łatwiej zaufać Bogu.

Kiedy byłem na studiach, wtedy  odkrywałem dla siebie czym jest ✝️ chrześcijaństwo. Jednym z podstawowych odkryć było to, że chrześcijaństwo to nie jest  zbiór zakazów i nakazów do wypełniania, ale bliska osobowa  więź z Panem Jezusem. Bardziej jak ❤️ przyjaźń niż  kodeks. Myślę, że wielu z nas odkryło coś podobnego. Teraz po wielu latach ciągle odkrywam konsekwencje tego stwierdzenia.

 Widzę u siebie i innych osób, że pomimo tego odkrycia, pomimo uwierzenia i nawiązania bliskiej więzi z Panem Jezusem mam skłonność do poszukiwania zakazów i nakazów, żeby je wypełniać niż do budowania mojego życia na zaufaniu Jezusowi. Tak jakby łatwiej było trzymać się pewnych czynności niż budować zaufanie wobec Jezusa.

 Przykład. Staram się codziennie czytać jeden rozdział z Nowego Testamentu (mamy taką rozpiskę: Jak przeczytać Nowy Testament w 1 rok). To jest czynność, staram się codziennie, a jak mi się nie udaje to nawet  źle się czuję. Czasami to, co przeczytam wpływa na mnie, buduje moje zaufanie do Pana Jezusa i podejmuję różne decyzje w oparciu o to, co przeczytałem. A czasami tylko przeczytam, odkładam  Biblię i jestem taki, jaki byłem. Ale nie czuję się z tym źle, bo przeczytałem dzisiejszy rozdział. ❓ Rozumiecie mnie? Robię coś, żeby było zrobione (czynność) nawet jak to nie przynosi rezultatu dla którego zdecydowałem się to robić (wzrost zaufania do Jezusa).

 Może to jest dlatego, że nauczyłem się w dzieciństwie, że są rzeczy, które trzeba zrobić. A nie nauczyłem się ufać w taki sposób, żeby z tego wynikały pewne rzeczy. Zrobione, odhaczone, jest ok. Nie ważne czy wynika to z więzi, którą mam z rodzicami.

➡️ Może właśnie tego chciał nauczyć Pan Jezus, jak mówił: “Miłosierdzia pragnę a nie ofiary”.

Budowanie zaufania z Bogiem, czy ufanie Mu wymaga wysiłku. Tak samo jak budowanie zaufania z drugą osobą czy ufanie jej. Za każdym razem, kiedy podejmuję ten  wysiłek, widzę że warto.

 Kiedy będziemy ufać dzieciom i uczyć je zaufania do nas, to kiedy będą dorosłe będzie im łatwiej ufać Panu Jezusowi. Będą posiadały już taką umiejętność budowania zaufania w więzi z drugą osobą. 

Co myślicie, czy macie podobnie? Proszę  napiszcie pod artykułem.

Jeden komentarz

  1. Dzięki bardzo fajnie napisana refleksja. Z dziećmi mam dokładnie tak jak piszesz, zdaje sobie sprawę że zawodzę ale zachecona jestem do pracy w tym temacie. Pozdrawiam serdecznie Agata

    Agata

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *