Kiedyś dzieci były mniej wymagające
a teraz mimo, że mają wszystko
to ciągle są niezadowolone.
Ten mit zakłada, że dzieci niewiele potrzebowały, żeby być zadowolone i szczęśliwe. A dzisiaj wydaje się, zadowolenie dziecka jest niemożliwe.
Przyjrzyjmy się bliżej temu twierdzeniu. „Niewiele potrzebowały” odnosi się do potrzeb fizycznych czy materialnych. „Zadowolone i szczęśliwe” odnosi się do spełnienia emocjonalnego. Mit ten twierdzi, że kiedyś zaspokajając potrzeby fizyczne czy materialne dzieci powodowało się, że one były spełnione emocjonalnie. A dzisiaj, że dzieci są jakieś inne. Że dzisiaj to tak nie działa.
A my patrzymy na to tak:
Dzieci i kiedyś, i dzisiaj miały tak samo potrzeby emocjonalne, fizyczne i duchowe. Ponieważ człowiek przychodzi na świat z tymi wszystkimi potrzebami.
Z naszych obserwacji wynika, że wielu dorosłych z pokolenia powojennego ma problemy z dojrzałością emocjonalną. To dotyczy pokolenia naszych rodziców czy dziadków. Często z tej niedojrzałości wynikają konflikty. Również trudno im było nauczyć swoje dzieci tego, czego sami nie potrafili.
Kiedyś skupiano się na zaspokajaniu podstawowych potrzeb materialnych i fizycznych dzieci i oczekiwano, że emocjonalnie jakoś sobie poradzą.
Dzisiaj my współcześni rodzice często powielamy ten mechanizm. Dlatego jesteśmy bardziej skupieni na zaspokajaniu potrzeb fizycznych i wierzymy, że w ten sposób zaspokoimy potrzeby emocjonalne naszych dzieci.
Ale to tak nie działa.
Dzisiaj dzieci wydają się bardziej roszczeniowe, bo mogą mieć więcej rzeczy. W zasięgu ich wzroku jest więcej rzeczy, które jak wierzą mogą zaspokoić ich potrzeby emocjonalne. Kupujemy dzieciom różne rzeczy, zapisujemy je na dodatkowe zajęcia, z nadzieją że one w ten sposób odwdzięczą nam się za to i będą miłe i posłuszne.
Tutaj działa inny mechanizm.
„Co posiejesz, to zbierzesz.” (patrz List do Galatów 6,8)
Kiedy zaspokajamy potrzeby fizyczne dzieci, to one będą zaspokojone. Dziecko będzie czyste, ubrane, nakarmione i wykształcone. Ale to jeszcze nie oznacza, że będzie emocjonalnie dojrzałe. Czyli będzie umiało rozwiązywać konflikty, panować nad emocjami, będzie czuło się kochane czy umiało okazywać miłość innym.
A kiedy zaspokajamy potrzeby emocjonalne dzieci, to emocjonalne będą zaspokojone. Nie dajmy się zwieść, że zaspokajając fizyczne zaspokoimy emocjonalne.
Może zamiast kupić dziecku coś nowego, zapisać je na dodatkowe zajęcia warto spędzić z nimi trochę czasu, porozmawiać o tym co dla nich jest ważne, z czym się zmagają, jak możemy im pomóc w różnych sytuacjach.
Zaspokajanie potrzeb emocjonalnych jest równie ważne jak zaspokajanie potrzeb fizycznych.
Możemy to wyrazić w taki sposób:
„Rozmowa z dzieckiem jest równie ważna jak nakarmienie go.”
A jakie są wasze myśli na ten temat?