Jednym z elementów warsztatów MC2 jest zorganizowanie spotkania ewangelizacyjnego w swoim domu. Oprócz uczestników warsztatów należy także zaprosić kilka osób, które jeszcze nie przyjęły Pana Jezusa do swojego serca.

Ostatnio w Czechach dwa takie spotkania miały miejsce. W dwóch domach. Proszę przeczytajcie, jak te spotkania opisała Beata, która była odpowiedzialna za spotkanie w jednym z domów (nas nie było, o tym w innym wpisie) :

Zdjęć z Czech nie ma, bo nie wpadliśmy na pomysł by je robić. Rzeczywiście, dzięki Marioli i Krzyśkowi czuliśmy się z Robertem (pozwalam sobie mówić w naszym imieniu, bo wymienialiśmy wrażenia w drodze powrotnej i wiem jak to spotkanie odebrał Robert) bardzo komfortowo. Trema jeśli była, to w moim przypadku szybko minęła po pierwsze dlatego, że miałam przy sobie Mariolkę, po drugie – bo czuliśmy się u Pawła, wśród niemalże starych znajomych jak u siebie, po trzecie w końcu, bo widziałam zdenerwowanie naszych gospodarzy, a podobno nieszczęścia (w tym przypadku stres) łączą:) Mariolka wzięła na siebie pilnowanie czasu i mnie, z czego wywiązała się rewelacyjnie! U Pawła oprócz jego żony, którą poznałam na pierwszym spotkaniu w Czechach, byli obecni Tomek z żona, Miriam, Aneta, Weronika (koleżanka bliźniaczek) i Ania, koleżanka Weroniki, w podobnym wieku. Skład był więc mi w 80% znajomy, a Mariolka tez szybko wszystkich poznała i mówiła, że czuła przyjazna atmosferę. Spotkanie odbyło się wg planu, każdy wywiązał się z powierzonego mu zadania, Ania pomodliła się z Pawłem modlitwą z książeczki – przyjęła Jezusa jako swojego pana i Zbawiciela (wcześniej nie miała styczności z 4 prawami) !!!
Podsumowując – bardo mi się podobała atmosfera, było sympatycznie i gościnnie (2 rodzaje ciast). Trudne momenty to “słaba” dyskusja (a może ja spodziewałam się gorętszej??) choć w sumie po każdym filmie chociaż jedno zdanie od każdego z uczestników padło. Największe wrażenie zrobił film “ostatni dzień”. Po nim zapadła grobowa niemalże cisza. Widziałam autentyczne wzruszenie w oczach Tomka i żony Pawła. (Miałam ich na wprost). Bardzo mi się podobało świadectwo Miriam, a jeszcze bardziej Marioli, bo choć nie było tego absolutnie w planie, to pod koniec spotkania Paweł siedzący vis a vis niej, poprosił ją, aby opowiedziała jak to się stało, że uwierzyła w Jezusa, a Mariola gładziutko, bez zająknięcia , jak gdyby nigdy nic, opowiedziała mu swoją historię:)))))))
To zadanie było dla mnie bardzo ciekawym doświadczeniem. oczywiście znacie mnie i wiecie, że bardzo mi się podobało!!!!!!
Bardzo dziękuję, że pojechaliście do Bułgarii i daliście mnie i Robertowi możliwość “odbycia” tego spotkania. Nauka powoduje, że się rozwijamy, a to jest z korzyścią i dla nas i dla was. Wracajcie szybko i bezpiecznie:)